„PORNOGRAFICZNY” wizerunek Jezusa?!

19 kwietnia, 2010

Wizerunek Jezusa Chrystusa, to naprawdę bardzo istotna sprawa. Niedawno pisaliśmy o naukowcach, którzy twierdzą, że wreszcie poznali jego prawdziwą twarz. Wszystko dzięki analizie całunu turyńskiego i rzekomych plam krwi na nim znalezionych. Nie wszystkim się to spodobało, bo wyniki analizy nie były zbyt miłe – naukowcy stwierdzili, że Jezus był po prostu marnej urody. Pisaliśmy też o objawieniach, które zaskakiwały ludzi w najmniej oczekiwanych momentach – boże oblicze na szybie samochadu , żelazku, naleśniku i wszystkim innym, co nie do końca kojarzy się z duchowością.

Ludzka wyobraźnia nie zna granic, ale tym razem pojawił się problem całkiem odwrotny. Artysta plastyk stworzył kilkumetrowy wizerunek ukrzyżowanego Jezusa, coś na kształt ikony. Zawieszono go w kościele w jednym z amerykańskich miasteczek. Proboszcz był dumny – nikt w okolicy nie ma czegoś tak monumentalnego. Zadowolenie nie trwało jednak zbyt długo, bo kolejni wierni zaczęli szeptać na jego temat. Wkrótce zastrzeżenia dotarły do wspomnianego proboszcza. Grzeszni parafianie dostrzegają bowiem na tym dziele przepięknej urody – męskiego penisa, zamiast zwyczajnie wklęsłego brzucha.

Niektórzy uważają, że to wręcz „pornograficzny” wizerunek i nie powinien wisieć w kościele. Zauważono nawet wzmożone zainteresowanie młodzieży, która coraz częściej zagląda do świątyni. To jednak nie nagły przypływ duchowości, ale czysta ciekawość, bo każdy chce zobaczyć dzieło o którym mówią wszyscy w okolicy. Niektórzy wierni zapowiedzieli, że nie pojawią się w kościele do momentu, kiedy obraźliwy obraz nie zniknie ze ściany.

Modne gadżety wprost z małych chińskich rączek

19 kwietnia, 2010

Próbowano kiedyś  przeprowadzić eksperyment polegający na przeżyciu w świecie bez produktów wytworzonych w Chinach. Sprawa okazała się naprawdę  poważna, bo gdzie nie spojrzeć wszędzie „made in China”. Pieczywo i inne artykuły spożywcze są jeszcze (póki co) nasze, ale elektronika, odzież… Coraz częściej metka bezlitośnie pokazuje, kto rządzi na świecie.

Trzymając się  powyższego, żarty o pracownikach tyrający za miskę ryżu są  jakby ciut mniej śmieszne. Ogólnie problem z reguły olewamy, bo co nas to, skoro wydajemy masę kasy na zakup wymarzonej konsoli. Jej historia interesuje nas tyle co zeszłoroczny śnieg. A okazuje się, że Xbox, który kupujesz dla kilkunastoletniego syna, mógł być wykonany przez jego rówieśnika.

Ostatnio sporo zamieszania wywołały informacje, jakoby wspomniane konsole z logo Microsoftu wykonywały 15-letnie dzieci harujące w chińskich fabrykach. Według National Labour Committee nie dość, że każe się pracować nastolatkom, to stwarza się im fatalne warunki pracy: zmiany po 15 godzin, 30 stopni, brak klimatyzacji, a wszystko to na powierzchni 32 metrów kwadratowych w towarzystwie tysiąca pracujących .

Rzecz jasna, Microsoft o temacie nic nie wie (bo pady do konsoli to spadają z nieba…) i sprawę „zbada”. „The Daily Telegraph”, który dostarczył tę informacje, dodaje, że pracownicy wytrzymują w takich warunkach 6-8 miesięcy. Nieliczny dają radę przetrwać 2 lata. Żeby nie wyszło, że czepiamy się tylko Microsoftu, dodam, że również Apple nie stroni od „pomocy” najmłodszych, którzy pracują przy składaniu laptopów i pożądanych powszechnie iPhonów.

Hello world!

19 kwietnia, 2010

Welcome to WordPress.com. This is your first post. Edit or delete it and start blogging!